W ubiegłym roku zauważyłam na starym cmentarzy w Mierzynie skromną mogiłę z napisem, którego wcześniej nie widziałam, z jakże ciekawymi dla mnie informacjami. Brzmiał on następująco:
śp.
Józef Świder-Świderski
1834-1894
( w latach 1864-1872 katorżnik)
Katarzyna Świder-Świderska
1836-1905
Pierwsze moja myśli to: ktoś z rodziny zajął się bardzo poważnie spisywaniem historii rodziny, a pomnik jest stosunkowo nowy, bo wcześniej go nie widziałam. Postanowiłam o tajemniczym „Józefie katorżniku” czegokolwiek się dowiedzieć. Najpierw odnalazłam w księgach metrykalnych akt zgonu Józefa, z którego wynikało, że mieszkał i zmarł w Szczepanowicach. Pewnej październikowej soboty udałam się do tej wsi. W rozmowie ze starszym panem (nazwiska nie pomnę), mieszkającym w centrum miejscowości, dowiedziałam, że nikt o takim nazwisku nie mieszkał i nie mieszka we wsi. Zbliżało się Święto Wszystkich Świętych, więc wykorzystałam ten moment i zostawiłam przy grobie informację dla rodziny Józefa i spoczywającej z nim jego żony Katarzyny w nadziei na kontakt. Po około 7-10 dniach odebrałam telefon. Telefon, na który tak czekałam. Bardzo miły pan poinformował mnie, że jest prawnukiem i chętnie opowie mi o Józefie i jego rodzinie.
Najpierw wyjaśnić trzeba słowo, które tak mnie zainteresowało- katorżnik.
Kim byli katorżnicy? Byli to ludzie skazywani w carskiej Rosji na ciężkie przymusowe roboty (połączone z zesłaniem na odległe tereny Imperium – zwykle Syberię). Zgodnie z rosyjskim kodeksem karnym z 1847 r. zesłanie i katorga były karami powszechnie wymierzanymi uczestnikom zrywów narodowościowych i wyzwoleńczych. Takim człowiekiem był nasz dzisiejszy bohater.
Józef Świderski był synem Błażeja i Marianny i urodził się w guberni kaliskiej na początku 1836 w miejscowości Dąbrowice k/Kościelca. W dzieciństwie stracił oboje rodziców i był prawdopodobnie wychowywany przez swojego stryja Wawrzyńca. W archiwach rosyjskich w Omsku zachowała się notatka, z której wynika, że Józef był pod obserwacją policji od 16 października 1863 r. (przypomnijmy, że miało miejsce wtedy powstanie styczniowe). Władze cesarskie zdecydowały się postawić go przed sądem i uznać za uczestnika zamieszek politycznych, w wyniku czego wydano na niego wyrok skazujący na 12 lat pracy katorżniczej w kopalniach rudy w Woroneżu (miasto obwodowe w Rosji, nad rzeką Woroneż (dopływ Donu), znajduje się 486 km na południe od Moskwy). Poniżej przedstawiam tekst z rosyjskiego dokumentu i jego tłumaczenie będącego w posiadaniu rodziny.
СВИДЕР- СВИДЕРСКИЙ Юзеф, род. ок. 1834 уроженец дворянин Коненской губернии, диеревни Домбровиче Косцелец . Сын Блажей, леса службы сотрудника. В каторжную работу в рудниках на 12 лет в Воронежскую губ. Приговор: “за участие в политической смуте, лишен всех прав. “Человек решительный и резкий. Находился под секретным надзором полиции с 16 октября 1863 года “как навлекший на себя подозрение в намерении присоединиться к мятежническим шайкам”, высланный из Царства Польскаго, как навлекший подозрение в сношениях с мятежниками и имевший вредное влияние на окрестных жителей”. ГУ ГАО. Ф.3. Оп. 5. д. 10288.
Tłumaczenie
Świder- Świderski Józef ur.ok.1834, pochodzenie szlacheckie z guberni powiat koniński, wsi Dąbrowice Kościelec, syn Błażeja, pracownik służb leśnych. Do pracy katorżniczej w kopalni na 12 lat w guberni woroneskiej.
Wyrok: „za uczestnictwo w zamieszkach (spisku) politycznych, pozbawiony wszelkich praw”. „Człowiek stanowczy (zdecydowany) i ostry (gwałtowny). Był pod obserwacją policji od 16 października 1863r. „jako podejrzany o zamiar przyłączenia do buntowniczych band”, wysłany z Królestwa Polskiego, „jako podejrzany o połączenie się z buntownikami i mający zły wpływ na okolicznych mieszkańców” .
Od roku 1864, w którym dokumenty rosyjskie odnotowują skazanie Józefa na pracę katorżniczą w Woroneżu, nie mamy żadnych śladów jego obecności na ziemiach Królestwa Polskiego. Pojawia się on około 1873 roku w guberni siedleckiej jako leśnik siedzący w miejscowości Kąty Parysy w parafii Korytnica. Ta informacja sugeruje, że być może Józefa objęła któraś z amnestii administracji carskiej zmniejszająca mu wymiar kary i zezwalająca na wcześniejszy powrót do Polski, z jednoczesnym często stosowanym zastrzeżeniem, że nie będą to jego rodzinne strony, czyli gubernia kaliska. Wraz z żoną Katarzyną i ich dziećmi zamieszkuje po kilka lat w różnych guberniach. Ostatnim etapem jego tułaczki jest praca leśniczego w lasach należących do rodziny Turoboyskich w guberni piotrkowskiej, w latach 1881-1894. Do rodziny Turoboyskich należały m. in. lasy w Szczepanowicach k/Mierzyna; w Sobakowie k/Gorzkowic; w Bujnicach k/Gorzkowic; Jego ostatnim domem jest gajówka Szczepanowice. Tutaj umiera 28 kwietnia 1894 r. W 1905 roku dołącza do niego jego żona Katarzyna, pochowana obok męża na Mierzyńskim cmentarzu.
Potomkowie Józefa i Katarzyny– synowie i wnuki również zostają leśnikami. Część z nich mieszkała w naszych okolicach aż do końca II wojny światowej, zapisując się na kartach lokalnej historii. Do dziejów tej rodziny i jej ciekawych losów jeszcze kiedyś wrócę.
Bardzo dziękuje panu Andrzejowi Świderskiemu, prawnukowi Józefa Świder –Świderskiego za ogrom informacji, jakie mi dostarczył.
Super czekamy na więcej. Zawsze lubię poczytać takie historie 🙂
Wspaniała historia! Dziekuje 🙂
Historia o której mowa ma ciąg dalszy ,jeśli się tylko nie mylę ,to syn p.Józefa Świderskiego o nazwisku Wiesław Świderski w latach powojennych był leśnikiem w lasach okolcy Szczepanowic, Daniszewic i nie tylko. Po czym mniej więcej w latach1952 wyjechał w okolice Sycowa do wsi Drołtowice gdze też był tam leśniczym o ile dobrze pamiętam to miał dwóch synów jednego dobrze pamiętam bo chodziłam
do szkoły w Drołtowicach.Moi rodzice dorze znali p. Śwderskiego poniewaz mieszkaliśmy w domu należącym do Nadleśnictwa w Komorowie to był rok 1956.moja rodzinna wieś to Daniszewice gm Gorzkowice.
Dziękujemy serdecznie za informacje.Proszę zaglądać, będzie jeszcze artykuł o rodzinie Świderskich.Napiszemy też o Daniszewicach.