TAJNA OPERACJA AK WELLER 6

Rozprza, rok 1944. Piąty rok wojny. Do komendy rejonu Armii Krajowej dociera rozkaz, który postawi kilkudziesięciu zakonspirowanych mieszkańców naszej gminy w ciągłej gotowości. Szepty na ulicy, niezapowiedziane wizyty w domu, obserwację, podejmowanie broni ze skrytek. Rozpoczyna się walka z czasem. Akcja, która miała potrwać zaledwie kilka godzin przerodziła się w 14 dniowe wyczekiwanie. Wyczekiwanie na „gości” prosto z nieba.

Na zakończenie polskiej audycji w angielskim radiu BBC o godzinie 15:00 puszczona zostaje melodia. Przyjemna dla ucha jak pewnie wiele innych zaplanowanych na ten dzień. Dla polskiego podziemia nie był to jednak zwykły sygnał, była to zaszyfrowana wiadomość. Komenda Główna AK poprzez swoich łączników wydaje specjalny rozkaz dla dowództwa V rejonu, którego w konspiracji nazywano lichtarz, browar, Luciąża. Dowódca rejonu chor. Andrzej Kulasek ps. Pogan wydaje rozkaz mobilizacji dla swoich żołnierzy.

Z Londynu o godzinie 20 poprzez to samo radio dociera kolejna zaszyfrowana wiadomość. Jej treść oznaczała, że z bazy wojskowej położonej w południowych Włoszech w niebo wzbił się samolot, który obrał kurs na placówkę odbiorczą „Nil 1”. Nie było odwrotu, trzeba było działać na ziemi aby bezpiecznie odebrać zrzut dla polskiego podziemia. Do tego zadania wyznaczono naszych dziadków.

Szkolenie cichociemnych w Wielkiej Brytanii. Źródło: Fot. NAC

Andrzej Kulasek ps. Pogan wraz ze swoim zastępcą pchor. Antonim Kowalczykiem ps. Wilczek, w godzinach wieczornych mobilizują swój odział, kilkudziesięciu żołnierzy. Jak sam wspomina zastępca dowódcy rejonu, teren do przeprowadzenia operacji nie należał do najlepszych “Niedogodnością i zagrożeniem dla nas była bliska odległość zrzutowiska od Rozprzy, w której stacjonowało wojsko niemieckie w sile 4 plutonów (jeden pluton w szkole podstawowej, drugi na tartaku, trzeci jako ochrona mostu kolejowego i czwarty wiaduktu kolejowego). Odległość od Posterunku Żandarmerii w Niechcicach wynosiła 9 km, a od Piotrkowa, w którym stacjonował duży garnizon niemiecki ok. 17 km.”

Punktem zbiórki oddziału była placówka odbiorcza zrzutu. Wyznaczona była 4 km na wschód od Rozprzy na polach majątku Straszów, należącego do Józefa Grzybowskiego ps. Wigand. „Teren ten doskonale nadawał się do przeznaczonego celu, gdyż położony był na dużym płaskim polu, otoczony częściowo lasem. Na środku pola znajdował się stóg zboża, który stanowił centrum zrzutowiska i każdorazowej zbiórki”. Tak jak wiele tego typu operacji nigdy nie było wiadomo czy lot z dalekich Włoch powiedzie się. Nasi bohaterowie pojawiali się przez kolejnych 14 nocy na wyznaczonych pozycjach wypatrując w ciemnym niebie wojskowego samolotu.

Dopiero w nocy z 8 na 9 kwietnia o godzinie 1:15 żołnierze AK słyszą nadlatujący wojskowy samolot. Dają ustalone sygnały świetlne. Pilot maszyny robi rundę po czym nadlatując nad wyznaczoną pozycję wypuszcza 14 spadochronów z ładunkami. Paczki przechwytują ustawieni na pozycjach ludzie Pogana, pakując je od razu na wozy konne. Samolot robi kolejną rundę i przy drugim podejściu wyskakuje czterech skoczków. Po kilku minutach nad miejsce zrzutu nadlatuje kolejna maszyna. Robiąc kilka podejść wyrzuca na spadochronach kolejne ładunki.

W jasną noc nasi dziadkowie odebrali zrzut broni, amunicji, poczty oraz 488 600 tyś. dolarów przeznaczonych na działalność Polskiego Państwa Podziemnego. Tego dnia do okupowanej Polski zostali przerzuceni cichociemni: plut. Władysław Hauptman ps. Gaba, ppor. Kazimierz Niepla ps. Kawka, ppor. Jerzy Sztorm ps. Pilnik, ppor. Henryk Zachmost ps. Zorza. Żołnierze Ci należeli do elity polskiego podziemia, przeszkoleni na zachodzie, przerzuceni do okupowanej Ojczyzny, stawali do walki z okupantem.

Władysław Hauptman (górny rząd, czwarty od lewej) wśród załóg latających przed ich bombowcem
w 1942 roku . Źródło: Wikipedia

Skoczków rozlokowano we wcześniej przygotowanych domach, skąd w następnych dniach ruszali dalej na wyznaczone przydziały. Broń i amunicję miano przechować w skrytce w młynie Fałek koło Milejowa, jednak dzień wcześniej młyn został przeszukany przez żandarmerię niemiecką. Na dość odważny pomysł wpadł Józef Łubnicki ps. Wojna. Aby zyskać na czasie zaproponował on ukrycie część sprzętu na niestrzeżonej strzelnicy niemieckiej, która ulokowana była przy skarpie rzeki Luciąży. Tak też zrobiono. Po kilku dniach podjęto sprzęt ponownie i przewieziono w bardziej bezpieczne miejsce.

Artykuł ten dedykuje pamięci naszym dziadkom, którzy w czasie wojny nie zważając na niebezpieczeństwo utraty życia działali w strukturach Armii Krajowej. Rejon V AK należał do jednych z najlepszych w obwodzie piotrkowskim o czym z pewnością jeszcze nie raz naszym czytelnikom przypomnimy.

Robert Skorupa

Autor: Robert Skorupa

Dzień dobry Rozprzo! Mam na imię Robert. Jako jeden z redaktorów strony Rozprza.info chciałbym dzielić się z Wami wiedzą na temat naszej rozpierskiej ziemi. To co wyróżnia naszą gminę to z pewnością jej mieszkańcy. Ich energia, pasja, zaangażowanie w życie społeczne oraz chęć dzielenia się dobrem z drugim człowiekiem. Mam nadzieję, że dzięki tej stronie będziemy mogli pokazać to wszystko czym nasza społeczność żyje na co dzień. Moim zamiłowaniem jest historia regionu, dlatego szczególnie ciepło zapraszam do zaglądania do zakładki "Historia Rozprzy"!

Komentarze do “TAJNA OPERACJA AK WELLER 6”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *