Uderzenie OP AK “Wicher”na Mierzyn. Pierwsza pacyfikacja wsi

Tablica pamiątkowa upamiętniająca akcję z 15 listopada 1943 r.,
Kościół parafialny w Mierzynie

   Dnia 15 listopada  1943 r. o godz. 6 rano przybył do Mierzyna oddział Niemców w sile 70 ludzi składający się z żandarmów, Sonderdienstu i Hilfspolizei, aby przeprowadzić łapanki młodzieży we wsi oraz w sąsiedniej wsi-Rajsko Małe i  wywieźć młodych na przymusowe roboty do Niemiec. Przyczyną wypadu Niemców do wsi było niestawienie się, mimo imiennego wezwania, młodzieży  z tych wsi do pracy na rzecz Reichu. Według Antoniego Kowalczyka, powodem była również próba zabrania ze wsi młodzieży, która mogłaby zasilić „bandy”, czyli oddziały partyzanckie, siedzące  w  lasach na wschód od Mierzyna. Jeszcze inny powód podawał komendant obwodu piotrkowskiego AK Adam Olasik, który swoją funkcję pełnił od maja 1942 do czerwca 1944 r. Twierdził, że akcja spowodowana była wydarzeniami mającymi miejsce 12 listopada 1943 r. Wtedy to oddział partyzancki por. Witolda Kucharskiego „Wichra” zarekwirował w majątku Mierzyn kilka sztuk trzody chlewnej przeznaczonej na pomoc dla miejscowej ludności[.

Oto jak dzień ten wspominał proboszcz mierzyński, ks. J. Massalski: „nałapano 2 ciężarowe auta młodych chłopców i dziewcząt. Przed samym odjazdem samochodów wypadła z lasu partyzantka  w  sile około 80 ludzi, dobrze uzbrojona, napadła na Niemców znienacka i otworzyła ogień.  Na  miejscu zabitych zostało w środku wsi 7 żandarmów. Wywiązał się straszny bój (…)Niemcy cofnęli się na łąki mierzyńskie i poczęli z karabinów maszynowych, granatów i zapalających pocisków gęsto ostrzeliwać wieś i podpalili kilka stodół i domostw. (…).ogień dosięgał pod sama plebanię, tak, że plebania była prawie zagrożona. Podziurawiono dach na kościele kulami, a dach plebanii i ściany były zasypane kulami. Kule wpadały do wnętrza plebanii, okna były porozbijane od kul i cudem ocalała moja matka, bo kula przez okno wpadła do pokoju i kilka centymetrów od matki wbiła się w ścianę. Mnie i ks. wikarego Naciąga Niemcy aresztowali, szarpali i chcieli rozstrzelać, jako rzekomych przywódców partyzantów. Popędzono nas potem nad staw dworski i bez ciepłego okrycia trzymali wraz z ludnością wsi Mierzyn prawie do godziny 9 wieczorem na śniegu i deszczu ciągle grożąc rozstrzelaniem. Cudem ocaleliśmy. Następstwa tego wypadku były okropne: odtąd Mierzyn uważano jako najgorszą partyzancką wieś w powiecie i jako „karną wieś” ciągle poddawano represjom”.

Bój o Mierzyn wspominał i opisywał A. Arkuszyński: ”Kwaterowaliśmy wówczas  w majątku Kazimierzów, na skraju lasów lubieńskich, gdy przybiegł do nas łącznik meldując,  że Niemcy dokonali aresztowań w Rajsku Dużym i Małym, a obecnie grasują w Mierzynie, oddalonym od nas około 3 km. Nasz dowódca zarządził natychmiast pogotowie bojowe(…)postanowiliśmy uderzyć na nich w czasie ich bandyckiej roboty w samym Mierzynie.  W tej sytuacji oddział został podzielony na dwie grupy. Nad jedną większą objął dowództwo „Wicher” a nad drugą-liczącą 12 partyzantów, ja. Zamierzaliśmy uderzyć od dwóch stron, moja grupa  od północy, gdzie było główne skupisko gospodarstw oraz poczta, kościół i rynek. „Wicher” natomiast  miał zatoczyć łuk i zaatakować Niemców od południa. (…) Według informacji łącznika, miały stać na przykościelnym placu „budy„ z aresztantami (…). Wyruszyliśmy około południa  z kazimierzowskiego majątku i posuwając się wschodnim skrajem lubieńskiego kompleksu leśnego dotarliśmy do folwarku Poręba, a następnie polną dróżką dotarliśmy do ciągnącego się wzdłuż niej, lasku zwanego Małpim Gajem. W tym czasie grupa „Wichra” skierowała się w lewo, na południe, zataczając łuk w kierunku rzeczki Luciąża. Odległość do mojego punktu docelowego wynosiła około 800 metrów(…) droga jaką pokonać musiał Wicher wynosiła około 2,5 km (…).gdy zająłem zaplanowane pozycje wysłałem kpr. „Stanisława” z erkaemem na ubezpieczenie piotrkowskiej szosy koło cmentarza. Następnie z „Lampartem” ruszyliśmy chyłkiem, pod osłoną krzaków, opłotków, pod sam plac, na którym ujrzeliśmy 3 ciężarówki. Zorientowaliśmy się że w ostatnim samochodzie  są aresztowani Polacy, dochodził bowiem stamtąd szloch kobiet(…).puściłem długą serię ( …) wokół samochodów zakotłowało się. Kilku żandarmów padło od razu, inni wili się jeszcze. Zaraz po pierwszych strzałach przerwaliśmy ogień i zaczęliśmy wołać-Polacy uciekajcie!. Aresztowani zrozumieli, że przyszła im pomoc, że to partyzanci. Zaczęli więc wyskakiwać z „budy” i co sił gnali w kierunku lasu. Wszyscy zdołali zbiec .(…) żandarmi przykuci naszym ogniem nie mogli zapobiec ucieczce. Który z nich podniósł głowę, już nią więcej nie ruszał, ale raptem poszybowały w górę niemieckie rakiety świetlne (…) jedna z rakiet  spadła na stodołę i wznieciła pożar .(…) i teraz dopiero usłyszeliśmy serię erkaemu od strony południowej, a więc to „Loba” z grupy Wicher wszedł do akcji. Kochane chłopaki biegli co sił do nas, strzelając po drodze do panicznie uciekających żandarmów  w kierunku wilkoszewickich bagien. Wprawdzie wielu żandarmów zostało już wyeliminowanych  z walki i leżąc na placu nie dawali znaków życia, ale gdy któryś z naszych ruszył tam, aby zabrać ich broń, zza węgłów padały strzały.(..) ogień ze stodoły przeniósł się na sąsiednie zabudowania.(…)Nie wiedziałem jak się rozwija akcja grupy ”Wichra”.(…) wnet przybiegł od niego goniec z meldunkiem, żeby odskoczyć na pozycje wyjściowe.(..), ruszyliśmy pospiesznym marszem, pod osłoną zbawiennego lasku, w kierunku folwarku Poręba, za którym był już wysokopienny las. Na drugi dzień Niemcy uroczyście chowali swoich 15 poległych funkcjonariuszy na piotrkowskim cmentarzu.(…) Około 17 rannych żandarmów leczyli polscy lekarze w szpitalu Św. Trójcy w Piotrkowie Tryb.(…) My nie ponieśliśmy żadnych strat, z wyjątkiem znacznego wystrzelania tak cennej amunicji. Ponieśli natomiast straty mieszkańcy Mierzyna, gdyż spłonęło im 14 budynków mieszkalnych i gospodarczych”.

  Nieco inne straty podaje A. Olasik, według którego straty Niemców wynosiły: 4 zabitych, 4 ciężko rannych i 3 lżej rannych, natomiast ludność Mierzyna straciła: 6 domów mieszkalnych, które spłonęły, 3 obory, 2 szopy i 11 stodół. Straże Pożarne z okolicznych miejscowości przyjechały do Mierzyna, by gasić płonące budynki. Nie zostały jednak dopuszczone do gaszenia pożaru, bowiem Niemcy nie  zgodzili się na to, tłumacząc, że jest wojna, a ludność Mierzyna pomaga partyzantom i jest to dla nich kara.[

    Bardzo ciekawe są wspomnienia naocznych świadków tamtych wydarzeń. Rodowita mieszkanka Cieszanowic p. Irena Dobrysiewicz, rocznik 1931, wspomina: ”Wyciągnęli nas z kościoła. Kobiety  z chałup dzieci na rękach miały. Postawili nas obok stawu i ogrodu dworskiego. Ksiądz różaniec mówił, a ludzie wszyscy powtarzali. Niemcy na nogach karabin postawili, taki wielki. Naokoło nas stali co kawałek Niemcy. Jak nas rozpuścili to był płacz, rozpuścili i kazali uciekać -”weg, weg”.Wśród  tych osób aresztowanych była kobieta ze wsi, która w nocy poprzedzającej te wydarzenia urodziła dziecko. Stała razem ze swoją córeczką obwiniętą szmatkami  w rowie odchodzącym od stawu przez cały dzień, będąc bardzo słabą i wyczerpaną.[

     Mieszkanka Mierzyna p. Stefania Węglińska z domu Krasoń rocznik 1932 wspomina: ”Pamiętam, że chowaliśmy się wszyscy. Tatuś mówił kładźcie się na ziemi, bo jak będą strzelać, to mogą trafić. Jak partyzanci szli to strzelali, płotek stary rozwalili, Niemcy zapalili chałupy na Kulizowie,  u Olczyków, u Markiewicza. Ludzi zabierali i koło mleczarni stawiali. Później, przed wieczorem księży i ludzi postawili koło dworu, dużo ludzi i straszyli, że spalą całą wieś. A partyzanci powiedzieli żandarmom, że jak ruszą Mierzyn, to Truszczonek, Gieski pójdą z dymem (mieszkała tam ludność pochodzenia niemieckiego)”[.

    Kolejna mieszkanka Mierzyna p. Krystyna Olczyk z domu Jończyk wspominała: „Samochody wypełnione złapanymi ludźmi z Mierzyna i Rajska stały na placu przy strażackiej szopie na górce. Od strony Brzezinki biegli w kierunku centrum wsi partyzanci. Rozpoczęła się walka. Początkowo  z koleżankami leżałam na podłodze, a nieco później uciekłam do domu rodzinnego wzdłuż płotu  i tam zaczęłam pościel i ubrania wrzucać do piwnicy. U Olczyków, Pielużków, Markiewiczów płonęły gospodarstwa. Niemcy, widząc, że partyzanci mają przewagę, zaczęli uciekać w stronę kopca Markiewicza (grodziska). Wyszłam wraz z koleżanką na plac obok dworu i stawu, bowiem sądziłyśmy, że wszystkie obejścia będą spalone. Księży wzięto na zakładników. Niemcy, szukając partyzantów, podjechali do lasu, ale bali się tam wejść.[

    Pani Zofia Pawłowska, mieszkanka Mierzyna była tego dnia w szkole. Gdy we wsi zaczęło się poruszenie, wszystkie dzieci schowano w piwnicy. Kiedy zaczęła się strzelanina i podpalono wiele zabudowań, wszystkie dzieci wypuszczono i nakazano szybko wracać do domu. Pani Zofia mieszkając poza wsią, nieopodal „Dołka” musiała przejść przez cały Kulizów. Widziała jak pali się obejście u Olczyków, jak syn gospodarzy- Lucjan wynosi worki z mąką. Kiedy ją zobaczył zapytał, co tu robi i kazał szybko biec do domu.[

   4 –letnia wówczas Janina Gębarska z domu Trzuszczak wspomina, że bawiła się na podwórku swojego rodzinnego domu, kiedy zobaczyła na ścieżce za stodołami sznur partyzantów. Szli gęsiego zbliżając się do obejść. Jej ojciec Józef Trzuszczak zaczął mówić: „Co teraz będzie, partyzanci we wsi i Niemcy we wsi”. Ich sąsiad zapytał partyzantów, co mają robić. Usłyszeli, że mają się chować do budynków murowanych. Mała Janinka schowała się w domu i patrzyła przez okno. Partyzanci przy drodze obok chałupy Brzozowskich postawili duży karabin maszynowy, z którego strzelali. Jej starszy brat był w szkole i gdy został przez nauczycieli wypuszczony do domu wraz z chłopakami  od Krasoniów, to przez podwórko Marciochów uciekł do Tomawy. Rodzina Krasoniów  i Trzuszczaków miała tam bliskich. Jej matka- Zofia dopóki nie dowiedziała się, gdzie udał się syn, bardzo rozpaczała, bowiem myślała , że został zabity przez Niemców.[

A oto lista uwolnionych wówczas Polaków z niemieckiego transportu

Mieszkańcy Mierzyna

1.Byrczyk Janina lat 19

2.Derzyńska Janina lat 19

3.Duszynska Stefania lat 20

4.Jakubik Stanisława lat 17

5.Kaczmarek Genowefa lat 27

6.Kałużny Bolesław lat 35

7.Kiełbasa Stanisław lat 20

8.Krzyżewski Józef lat 30

9.Lalek Antoni lat 35

10.Mazurczyk Irena lat 23

11.Mielczarek Marianna lat 22

12.Nowakowski Józef lat 45

13.Olczyk Lucjan lat 32.

14.Pabich Konstanty lat 58

15.Pabich Zofia lat 45

16.Pabich Anna lat 23

17.Skrobek Józef lat 24

18.Szwalski Tadeusz lat 27

19.Święconek Zofia lat 30[

20.Trzuszczak Regina lat 19

21.Wośka Irena lat 21

Uwolnieni mieszkańcy Rajska Małego

22.Bełdowska Helena lat 23

23.Jeż Stefan lat 25

24.Skrobek Bolesław lat 26

25.Skrobek Józef lat 21

26.Skrobek Stefan lat 21

27.Skrobek Felicja lat 23

28.Szczepański Stanisław lat 23

29.Wachura Stanisław lat 21[

  W akcie honorowym mieszkańców Mierzyna sporządzonym 08.05.1987 r. pojawiło się jeszcze nazwisko Stanisława Sowy lat mającego 20. Zatem uwolniono 30 mieszkańców Mierzyna i Rajska Małego. Z aktu tego wynika, że dowódca –por.. Witold Kucharski ”Wicher” walczył w przebraniu oficera SS, który zdobyty został w czasie likwidacji obozu pracy przymusowej w Ciebłowicach,  w okolicach Tomaszowa Mazowieckiego, zaś kapral Tadeusz Wawrzonek, ps. ”Loba” przebrany był w mundur żandarmerii niemieckiej i osłaniał swojego dowódcę[.

  Jak pisał w swoich wspomnieniach A. Wilczek, należy podkreślić rolę ówczesnego wikariusza parafii Mierzyn -księdza Naciąga, który z narażeniem własnego życia wydobywał z płonących domów dobytek chłopów. Sołtys wsi Józef Piątkowski, utworzył Komitet Pomocy Koleżeńskiej, który zbierał na rzecz pogorzelców-chłopów, którzy stracili dobytek w czasie tej akcji-datki   w  naturze i gotówce. Pomoc taka nadeszła również z okolicznych, sąsiednich wsi.

Artykuł jest jednym z rozdziałów mojej książki. “Niepokorna wieś. Mierzyn w latach 1939-1956”.Nie zawiera licznych przypisów, które znajdują się w publikacji.

Szkic sytuacyjny akcji w Mierzynie,
Aleksander Arkuszyński ps. “Maj”, Przeciw dwóm wrogom, s.77

13 Komentarze do “Uderzenie OP AK “Wicher”na Mierzyn. Pierwsza pacyfikacja wsi

  1. Jedną z uwolnionych była moja babcia Marianna Mielczarek rocznik 1924.Wiele razy opowiadała mi o tym wydarzeniu .Na pani liście jej niestety nie ma.Pamietam jak była zaproszona i brała udział w uroczystości upamiętniającej tą akcję.

    1. Przykro mi, dzięki Pani uwadze, już odkryłam, że Pani babci to Mielczarek Marian(czyli Marianna)Zaraz wprowadzę korektę. Niestety tak mamy zapisane również w książce. Korzystałam z listy do której dotarłam. Bywa czasami tak, że zdarzają się błędy. Nie jestem w stanie zweryfikować wszystkich nazwisk. Przepraszam,że pojawił się błąd. Jeśli dojdzie do kolejnego wydania książki nastąpi korekta. Pozdrawiam serdecznie.

  2. Wtedy to oddział partyzancki por. Witolda Kucharskiego „Wichra” zarekwirował w majątku Mierzyn kilka sztuk trzody chlewnej przeznaczonej na pomoc dla miejscowej ludności[.To jak ? ukradli Polakom świnię, Typowe to dla tzw partyzantów. Moze Pani opisze sytuacje z pod Mierzyna gdy tzw partyzanci poszli kraść i zastrzelili ojca od siedmiorga dzieci .Strzelając przez zamknięte drzwi. Zapomnialem nazwisko tego zabitego , ale na pewno są ludzie w Mierzynie co to pamiętają , moze pani spyta Stefana Sowe jeżeli jeszcze żyje.

    1. Odczuwam niechęć Pana wobec działań partyzantów. Słyszałam sporo historii negatywnych o partyzantach, jeden z nich nosił stopień generalski. Nie mogę się opierać na gdybaniu, tylko na faktach. Jeśli mi Pan poda nazwisko tegoż zabitego chłopa i miejscowość w której to wydarzenie miało miejsce, to spróbuję zweryfikować wiadomość. Najstarsi mieszkańcy odeszli, sporo moich rozmówców również. Okres wojny był paskudny. Sytuacji tragicznych było wiele. Piszę o tym w swojej książce. Zapewne kolejne rozdziały pojawią się tutaj. O samej akcji partyzantów w Mierzynie też mówiono różnie. Staram się tego nie oceniać.
      Pozdrawiam serdecznie.

    2. Świnie zarekwirowali – nie Polakom a Niemcom . W Mierzynie był niemiecki majątek ! Proszę wnikliwie opisywać wydarzenia historyczne .Wszelkie niedomówienia budzą złe komentarze .
      Akcja w Mierzynie została opisana przez Wichra -Witolda Kucharskiego i Maja – Aleksandra Arkuszyńskiego pozdrawiam

      1. “Wtedy to oddział partyzancki por. Witolda Kucharskiego „Wichra” zarekwirował w majątku Mierzyn kilka sztuk trzody chlewnej przeznaczonej na pomoc dla miejscowej ludności”-to oczywiste ,że majątek Mierzyn był w rękach niemieckich. W cytowanym fragmencie nie ma ani słowa ,o tym,że zarekwirowane świnie były w rekach polskich!.Artykuł jest fragmenetem mojej książki,w której w przypisach zazanczam,ze jest to opis ,ktory wyszedł od ludzi dowodzących akcją. Gdzie tu jest brak wnikliwości?

        Pozdrawiam

        1. nawiązuje do komentarza -Karlinski-. Maj w swojej książce pisze cyt. “Kwaterując w okolicy Żerechowicy, na południe od Piotrkowa, odwiedził nas dowódca gorzkowskiego patrolu dywersyjnego Z-4 kpr. Terror-Józef Pawłowski i zaproponował wspólną rekwizycję trzody chlewnej w pobliskim Mierzynie . Rekwizycja miała być dokonana w tamtejszym majątku ziemskim pod komisarycznym zarządem niemieckim, w tzw. Liegenschafcie. Przydzielony mu patrol pod dowództwem kpr.Odrowąża dokonał w nocy z 11 na 12 listopada rekwizycji kilku świń . Po ich uboju Terror rozdzielił mięso między rodziny represjonowane przez okupanta. W odwecie za tę akcję oraz za nie zastosowanie się do niemieckich wezwań o stawienie się młodzieży na roboty przymusowe do Rzeszy, miejscowe władzi przystąpiły do akcji. O świcie 15 listopada piotrkowska żandarmeria z udziałem Hilfspolizei i Sonderdienstu rozpoczęła aresztowania okolicznych mieszkańców, podejrzanych o współpracę z “bandami” ” Osobom typu Karlinski-z komentarza trzeba historię-wbijać młotkiem- gdyż wypisują bzdury .pozdrawiam

          1. Dziękuję serdecznie za ten kolejny komentarz.Niestety w społeczeństwie jest grupa osób,które mimo wielu publikacji i licznych źródeł mają w głowie swoją narrację historyczną.Pozdrawiam.

          2. Akty Honorowe Mieszkańców Wsi Mierzyn są dwa : 1/ z 15 . listopada 1973 r. z podpisami partyzantów i mieszkańców 2/ z 8. maja 1987 r. z podpisami partyzantów i mieszkańców wszelkie wątpliwości co do faktów historycznych /gdyby były/ zostały by wyjaśnione u źródła w tamtym czasie wśród osób jeszcze żyjących, tym bardziej, że panująca ówcześnie komuna prześladowała żołnierzy Armii Krajowej oraz niszczyła jej historię . Obecnie opracowywana jest historia grupy tzw. Wichrowców – byłych żołnierzy O.P.WICHER AK w okresie po 1956 r. poza strukturami komunistycznego ZBoWiD-u . Wśród dokumentów jest sporo zapisków związanych z Mierzynem zostaną opublikowane w stosownym czasie . Pozdrawiam.

          3. Drugi akt znam,mam nawet skan.Niestety na listach uwolnionych są błędy, co mi powiedziano po opublikowaniu publikacji o wsi Mierzyn.Bardzo ciekawie brzmi to co pan napisał,że “Obecnie opracowywana jest historia grupy tzw. Wichrowców – byłych żołnierzy O.P.WICHER AK w okresie po 1956 r. poza strukturami komunistycznego ZBoWiD-u . Wśród dokumentów jest sporo zapisków związanych z Mierzynem zostaną opublikowane w stosownym czasie”Czekam na tę publikację z niecierpliwością.
            Pozdrawiam

  3. Pierwszy akt jest podobny – zawiera tylko więcej podpisów osób uwolnionych – jest zapisany cały podpisami .Dziwi to , że w 1973 r. nie dokonano poprawek ? Powinien być w parafii Mierzyn . Jeszcze we wrześniu 1993r Wicher organizował uroczystości w kościele w Mierzynie . Zmarł 5.01.1994r. w Londynie – pochowany w Gdańsku. CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *