Jadąc lub idąc z Mierzyna na Groblę- przysiółek tej wsi- napotykamy na niepozorny maleńki krzyż. Stoi w miejscu, w którym w roku 1929 wydarzyła się tragiczna historia. Historia nieznana młodym.
Dotarłam do osób, które znają powody postawienia go w tym miejscu. Jedną z nich jest p. Dobrysiewicz z Cieszanowic, sędziwa kobieta, dla mnie skarbnica wiedzy o przeszłości okolic Mierzyna. Druga osoba, znacznie młodsza, jest połączona więzami pokrewieństwa z jednym z bohaterów tej historii- Marianem.
Oto około 1929, ten młody mieszkaniec kolonii Mierzyn kocha się w dziewczynie z sąsiedniej wioski. Pochodzi ona z Cieszanowic i ma na imię Stefania. Marian zabiega o nią, troszczy się i wierzy, że zostanie jego żoną. Kiedy wyjeżdża na jakiś czas (prawdopodobnie idzie do wojska), Stefania poznaje innego. Wkrótce dają oni na zapowiedzi i kiedy wracają do Cieszanowic z mierzyńskiego kościoła na skraju wsi czeka na nich Marian. Prosi Stefanię o rozmowę w cztery oczy, a w pewnym momencie wyjmuje broń i strzela do ukochanej, zabijając ją na miejscu. Przebiega drogę i na tzw. górkach w lesie popełnia samobójstwo.
Wojciech, ojciec chłopaka, chowa syna na starym cmentarzu w miejscu niepoświęconym, w samym jego rogu. Na tym samym cmentarzu spoczywa również Stefania. Kilka miesięcy później na cmentarzu odprawia się msza św za duszę Mariana. Ludzie we wsi zaczynają mówić, że dusze młodych wędrują co noc do siebie. Miał ich widzieć ksiądz, który zaobserwował po zmroku, jak postacie w białej poświacie zbliżały się do siebie, unosząc nad grobami.
Krzyż stanął w miejscu zabójstwa Stefanii i do dziś przypomina o tragicznej historii zakochanych.
To przecież nie sprawdzone informacje.
Czy dotarła pani do jakiś dokumentów które potwierdzają chociaż część tej chistori?
Te wydarzenia miały miejsce.Postaram się to wkrótce udowodnić źródłowo. Troszkę już siedzę w historii regionu, polecam inne swoje artykuły i nie tylko. W artykułach nie podaję już przypisów, bo uważam to za zbędne w takiej formie. W nieco poważniejszych publikacach daję przypisy.
No nie są to historie nadające się do IPN-u żeby zaraz dokumentami je popierać ale na potwierdzenie tych zdarzeń znam tą historię z dzieciństwa gdy na Grobli działał jeszcze młyn i jeździło się kamienną drogą to babcia mi opowiadała o tej historii kiedy zapytałem co to za krzyż.
No Grobli nie było młyna jak sięgnę pamięcią
Na Grobli był młyn,artykuł wkrótce
Te wydarzenia miały miejsce.Postaram się to wkrótce udowodnić źródłowo. Troszkę już siedzę w historii regionu, polecam inne swoje artykuły i nie tylko. W artykułach nie podaję już przypisów, bo uważam to za zbędne w takiej formie. W nieco poważniejszych publikacach daję przypisy.
Ale na Kuźnicy był młyn, gdzie dzisiaj jest zalew.
Myli Pan młyny,to dwa różne obiekty
To historia jak najbardziej prawdziwa. Opowiadała mi ją ś.p. ciocia, kiedy chodziło się z nią na grzyby. Słuchało się tego z zapartym tchem. Teraz już ludzie nie umieją tak opowiadać, a może słuchać też nie potrafią. I na Grobli był młyn.